Rozdział 3
,,Mam zdolnego brata'' Pomyślałam, gdy Jus śpiewał już którąś piosenkę z kolei.
-No i jak wam się podoba, dziewczęta .?- Zapytał gdy wyszedł z pomieszczenia w którym śpiewał.
-To było Zaje...-Nie dokończyłam bo do sali wszedł manager Justina-...fajne-dokończyłam.
-Podbijesz świat braciszku.-Dopowiedziałam jeszcze- Znowu.- Dodałam i się zaśmiałam pod nosem.
-Justin, pogadamy.?-Zapytał w końcu Scooter.
-Porozmawiajmy przy nich, przed nimi się dowiedzą, przed tymi dziewuchami nic się nie ukryje.
-No dobrze-powiedział uśmiechając się.-Mam dla ciebie propozycje.
-Mam nadzieje że ciekawa i korzystna.-Powiedział Justin, przy czym się zaśmiał.
-Wiesz, za kilka dni jedziemy w trasę- Powiedział, a mi uśmiech zszedł z twarzy.
-Będzie on trwała 2 miesiące, mam nadzieję, że dziewczyny zaszczycą nas swoja obecnością- powiedział a my pisnęłyśmy z radości i przytuliłyśmy managera mojego Jusa.
-Proszę kontynuuj Scooter.- Powiedziała i popatrzyłam na niego.
-No tak, przejdźmy do sedna sprawy.-zaczerpną powietrza- Pewien zespół także ma trasę w tych samym terminie, no i z ich managerem ustaliśmy, żebyście razem jechali, a koncerty macie w tych samych miastach, tyle że raz ty występujesz pierwszy, raz oni i tak na zmianę. Co ty na to?
-Spoko, to może być niezła przygoda, mam nadzieją że to równi goście.?
-A to akurat niespodzianka, jutro o godzinie 16 macie spotkanie tu w studio.
- Spoko.
Przyglądałyśmy się wymianie tej wymianie zdań.
-Meg, słyszałaś ?? 2 miesiące w trasie. Yeahh!!!!!!!
-Jezu Nati, ale jestem szczęśliwa mam nadzieję że moi rodzice się zgodzą.- Powiedziała Meg.
-Nie martw się, pojedziemy tam dzisiaj.- Pocieszyłam ją.
-Scooter, a mam pytanie kiedy jest ta trasa.?-Spytałam i oczekiwałam na odpowiedź.
-Po jutrze, panienko.-odpowiedział i się zaśmiał, myślałam że go zabiję. Już miałam coś powiedzieć ,ale Meg chyba zobaczyła grymas na mej twarzy i się odezwała.
-Chodź, pojedziemy do mnie.
-Okej chodź.- Powiedziała i pociągnęłam ja za rękę i wybiegłyśmy na korytarz śmiejąc się.
BUM!!!
-Moja głowa.-Wyjęczałam
-Auuuuu...-Usłyszałam jęk i popatrzyłam kto to.
-Znowu ty .??-Powiedziałam z niechęcią.
Zobaczyłam że reszta jego zespołu, nie może wytrzymać ze śmiechu, a w tym tak że Meg.
-To chyba przeznaczenie Harry.- Odezwał się ten pasiasty.
-Nie denerwuj mnie. To takie śmieszne głowa mi pęka. Meg idziemy stąd, zaraz zacznie padać.- Powiedziałam oczekując jakiejś reakcji z jej strony ale nic.- Nooooo choooodźźźźźź.-Wyjęczałam
-Nerwowa dzisiaj jesteś- Usłyszałam i popatrzyłam na lokowatego.
Podeszłam do niego i już chciałam cos powiedzieć, ale Meg (znowu) zareagowała w odpowiednim momencie.
-Masz racje Nati idziemy.- Powiedziała i pociągnęłam mnie za rękę.
-Pa chłopaki.- Powiedziała, odwróciła się i razem udałyśmy się w stronę wyjścia.
Szłyśmy ulicą i się śmiałyśmy. Spóźniłyśmy się na autobus i musiałyśmy iść na pieszo.
Do domu mojej przyjaciółki miałyśmy jeszcze jakieś 40 min. To dość daleko.
-Czułaś?-Spytałam mojej towarzyszki.
-Ty też?-Odpowiedziała mi pytaniem
-Biegniemy!!!-Krzyknęłam i zaczęłyśmy biec.
Biegniemy i biegniemy, czuje że zaraz wypluje płuca. Meg raptownie się zatrzymała. Ja zaraz po niej, deszcz nie przestawał padać to jakieś naderwanie chmury. PO 10 min. złapałyśmy oddechy.
-Nathalie, deszcz i tak nie przestanie, do domu mamy jeszcze daleko, więc po co biec.-Powiedziała i dziwnie poruszyła brwiami. Przechodziłyśmy właśnie kolo parku, zapatrzyłam się na zakochaną parę całującą się w deszczu, on klęczał a ona stała i się całowali. Chyba oświadczyny. Moje marzenie, wyglądają na szczęśliwych .Nagle poczuła że jestem cała mokra popatrzyłam na Meg i widziałam że tak sie wkurzyła i jest czerwona że zaraz wyschnie z tej złości.
-Pojebało was, nie widzicie kałuży, chyba trudno jej nie zauważyć!!!!!!- Wykrzyczałam i szłam w stronę auta, które nas ochlapało.Ktoś ze strony pasażera otwierał okno.
-Jprd znowu ty !!!???-Wykrzyczałam, lecz już chciało mi sie śmiać dy spojrzałam na kierowce
-wiesz to jakieś przeznaczenie chyba.-Powiedział Harry
-Wisisz mi przysługę-Wykrzyczał szybko spojrzałam na niego z mina typu WTF?
-chodzi oto że to juz 3 raz spotkaliśmy się przypadkowo.
Zobaczyłam jak Meg stoi i trzęsie się z zimna, nagle usłyszałam że drzwi od auta się otwierają i Niall poszedł w stronę mojej przyjaciółki i otula ją bluzą.
-Może was podwieźć co.?-Spytał Loui. Tak Louis, zapamiętałam jego imię!! YEAH!!!
-Zapytam Meg.
-Megi mam pytanko może nas podwiozą co .?
-No zresztą i tak mamy jeszcze daleko, to czemu nie.
-Zapraszam dziewczęta.-Powiedział Zayn otwierając drzwi, puścił mi oczko a ja cmoknęłam go w polik.
Meg mówiła Harremu jak jechać, a ja patrzyłam na lusterko w aucie w którym odbijał się Harry, nagle spotkaliśmy sie wzrokiem popatrzał na mnie smutny, jego kącik delikatnie uniósł się ku górze mój tak że. Zauważyłam, że jest zdenerwowany, smutny, bo zaciska dziwnie ręce na kierownicy i ma dziwna minę.?? Ale czym? Z transu wyrwała mnie Meg.
-Nathalie, powiedz mi co dzisiaj robimy.?
-Hmm... No jedziemy do ciebie, jak wszystko wypali to po godzinie jesteśmy wolne.
-To może wpadniecie do nas na grilla co ?- Spytał Liam? chyba Liam.
-I mam spędzić czas z tym nabufałym mopem.?-Spytałam ironicznie.
-Nie musicie sie do siebie odzywac ja się nim zajmę-Powiedział Louis
-no okej to o której godzinie sie widzimy ?- Spytała Meg
-Przyjedziemy za dwie godziny pod ten adres, pod który was zawieziemy.-Powiedział Niall
-Wow tleniony to twój pierwszy dobry pomysł.-Powiedział Harry i wszyscy wybuchli śmiechem.
-Jesteśmy na miejscu.-Powiedział pasiasty
***Oczami Meg***
-To za dwie godziny tak.?-Spytałam
-Dlaczego ty jesteś miła a ona nie ?-Spytał loczek
-hehehe... Nie wiem ona jest ta zła ja jestem ta dobra, ale jak sie ja lepiej pozna i ona się przekona do ciebie. To jest miła i wgl inna.\
\-Jasne w niebie.-Mrukną loczek.
Chłopcy który dzisiaj jest-Spytałam
-Noooo.... 03 lipca A co .?-Zapytał Harry
-O jeju nic jeszcze tylko 13 dni.
-ale do czego?
-Nie ważne. Do później cmoknęłam Niall'a w policzek a reszcie pomachałam i wyszłam z auta.
Weszłam do domu i zobaczyłam że Nati siedzi przy kuchennej wysepce razem z moją mamą.
- Cześć moja druga córeczko.-Powiedziała moja mama i podeszła do mnie i ucałowała.
Maja mama traktowała Nathalie jak swoja własną córkę.
-Mamo przyszłyśmy tu w ważnej sprawie.
-Słucham cie Meg.
-No bo Justin.....-powiedziałam przedłużając.
-O Jezu Meg. Bo chodzi o to że mój brat jedzie w trasę na 2 miesiące, no i ja tez jadę i czy Megi mogła by jechać z nami. Będzie ochrana dla nas.
-No nie wiem...
-Niech sie pani zgodzi. Proszę ona jest dla mnie jak siostra nie przeżyje bez niej 2 miesięcy, a tym bardziej nie pozwolę by coś się jej stało.
-Myślę że....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest i trzeci !! Jutro lub dzisiaj będzie 4 ;))
Jestem w Niemczech na kilka dni. Masakra 7 h w aucie.
Idę własnie z siostrą się przejść ;)) to do później ;33