wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 7.


Nienawidzę latać samolotem. Całą podróż siedziałam za słuchawkami w uszach, moje miejsce było  przy oknie, a po mojej lewej stronie spał Harry. Tak słodko wygląd miał lekko otwarta budzie a loki opadały mu na twarz. Awww.. Boże o czym ja myślę. Skarciłam się w myślach. Potrzepałam głową, a swój wzrok przeniosłam za szybę, widoki były piękne. Usłyszałam śmiechy i rozglądnęłam  się po pokładzie i zatrzymałam wzrok na Meg, która zawzięcie rozmawiała o czymś z Naille'm. Tak śmiesznie wyglądała, kiedy chciała wytłumaczyc coś chłopakowi i zawzięcie gestykulowała rękami.Uśmiech wkradł mi się na twarz, nagle poczułam że coś leży na moich kolanach, popatrzyłam w dół i zobaczyłam głowę loczka. Oparłam głowę o  nagłówek i wpatrywałam się w okno. Czułam że powoli zasypiam.
- Szybko rób to zdjęcie, bo się obudzi !!
-Zamknij się bo obudzi się szybciej !!
- ZROBIONE !!- Usłyszałam krzyk Louis'a
Powoli otwierałam oczy i zobaczyłam cztery głowy wiszące nade mną. Gdy tylko zoabczyli, że już nie śpię szybko uciekili. Pokręciłam głową i popatrzyłam na moje kolana na których dalej leżał loczek.
- Jus!!  Kiedy lądujemy. ? - Wydarłam się i natknęłam się na przerażający wzrok stewardessy.
- Jeszcze dwie godzinki!! - Także mi odkrzyknął.
Postanowiłam że nie będę się nudzić i wyciągnęłam sobie laptopa. Weszłam sobie na tt i co ujrzałam? Oczywiście zdjęcie moje i loczka i wpis Lou. ,,  No przecież to słodkie !! xx Ps. Jakby co to nie ja. :D'' Oczywiście się zaśmiałam, ale postanowiłam trochę poudawać ,, Tak Lou na prawdę słodkie!! I jak coś to już wiem ;) . ZGINIESZ !! -.- '' Usłyszałam tylko jak Niall krzyczy do Lou żeby się chował.
W końcu lądujemy. Kiedy Harry się obudził kazałam wejść mu na tt. Oczywiście to zrobił i ściągną sobie to zdjęcie. Okrzyczałam go za to. Pierwsze dwie noce śpimy w hotelu a później w tour busie. Przydzielili mnie do pokoju z Harrym i Lou. Meg jest w pokoju z Niall'em i Zayn'em, no a Liam jest z moim braciszkiem. Po obiedzie mamy zamiar wybrać się na zwiedzanie. Poszliśmy się rozpakować i przydzielić sobie łóżka. Kiedy weszliśmy do pokoju.. hahaha apartamentu, to szczęka mi spadła.
-Młoda zamknij buzie bo ci mucha wleci. - Usłyszałam komentarz Lou.
-Zamknij się stary bo Cię kopnę.
Podbiegłam szybko do łóżka stojącego koło okna, a zarazem blisko wyjścia na balkon. Rzuciłam walizki koło mojego łoża i wybiegłam na balkon. Szybko wyciągnęłam telefon i cyknęłam fotkę. Wysłałam zdjęcie do Meg, oczywiście musiałam się pochwalić, oraz wstawiłam je na insta. Meg wysłała mi zdjęcie leżącego Naill'a. ,, I to mają być ładne widoki !? " Krzyknęłam w myślach. Sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam paczkę papierosów, wyciągnęłam jednego odpalając go. Paliłam podziwiając widoki. Usłyszałam kroki za mną i nawet nie miałam zamiaru się odwrócić. Koło mnie stanął Louis.
-Młoda po co ty palisz.? - Powiedział zmartwionym głosem
-Ładne widoki c'nie ?- Odpowiedziałam zmieniając temat.
Chłopak przewrócił oczami i zapatrzył się w widoki tego pięknego miasta.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja powracam !! Przepraszam że nie pisałam tak długo i to bardzo długo, ale miałam bardzo poważne problemy rodzinne. ;c Nie miałam siły. Przepraszam i mam nadzieję że ktoś to będzie czytał :)
Buzioki <3

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 6

                                                                            Rozdział 6
***Następnego dnia.***
Kiedy się obudziłam loczka już nie było zerknęłam na zegarek i zobaczyłam że jest 13;30.
-O kuźwa!!-Krzyknęłam
Na 14 mieliśmy spotkanie w sprawie z kim jedziemy w trasę. Zerwałam sie z łóżka i zbiegłam na dół, przy stole siedział Harry i jadł kanapki.
-Zbieraj się jedziemy!! Szybko!! Szybko!!- Pośpieszałam go szybko Harry wziął ostatnią kanapkę i mi ją podał. Sam zaczął biegać w poszukiwaniu swoich rzeczy. podbiegł do mnie i cmokną w policzek.
-Dzień dobry tak w ogóle.-Wyszczerzył swoje zęby ukazując przy tym dołeczki. pobiegliśmy przed dom wskakując na motor. Dałam Harremu kask a on założył go bez marudzenia. Chyba zrozumiał że nie wygra. Pojechałam odwieźć najpierw loczka. Pożegnałam sie i pojechała do swojego domku(czyt. Justina) Pobiegłam pod prysznic, kiedy skończyłam poszłam opatulona w ręcznik do garderoby i ubrałam na siebie spodenki z wysokim stanem i do tego gorset przez co było widać kawałek mojego brzucha. Pobiegłam do łazienki i zaczęłam suszyć moje długie włoski. Kiedy skończyłam wyprostowałam je. Taka zmiana. Pomalowałam się, dzisiaj postanowiłam zrobić grube kreski na powiekach. Pobiegłam na dół, Jus stał z otwartą buzią, a ja popatrzyłam na niego z miną typu,,wtf''.
-Miałem cię wołać.-Powiedział uśmiechając się niewinnie. poszliśmy w stronę auta i pojechaliśmy po Meg. Dziewczyna przywitała się z nami i pojechaliśmy do studia.
-Mamy iść do sali nr 49, tam już czekają.-powiedział mój braciszek.
Szliśmy długim korytarzem aż w końcu dotarliśmy pod drzwi.
-Gotowe.?-Zapytał
Weszliśmy a w pomieszczeniu siedzieli.... One Direction .?! Serio .?! przywitałam sobie face palma. była bardzo zdziwiona. Przywitaliśmy się ze wszystkim po kolei. Menagerowie omawiali plan trasy, a Jus i Meg rozmawiali z chłopakami. Po chwili podszedł do mnie Harry.
-Wiedziałeś.?-Spytałam
-Mniej więcej, bo my mieliśmy spotkanie na 13;45 a wy na 14;00.
Dałam mu kuksańca w zebra i się zaśmieliśmy. Chłopaki i Meg patrzyli na nas z minami ..wtf''
-Co się gapicie.?
-Wy bez kłótni.?   Coś tu nie tak?-powiedział paskowaty z miną myśliciela.
-Wiem!!!-Krzyknął.-Gdzie wczoraj byłaś Nati.?-Spytał
-Ja... W tajnym miejscu, gdybym Ci powiedziała musiałam bym Cię zabić.-Powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Yhhmmm.. A ty moje Hazziątko.?-Dopytywał.
-A ja w jeszcze bardziej tajnym miejscu.-Powiedział śmiejąc się. Przybiłam z nim żółwika.
Meg odchrząknęła i zaczęła.
-Stwierdzam fakty.-Krótka przerwa.-Harrold Edward Styles i Nathalie..
-Nawet nie wypowiadaj tego imienia-Powiedział do niej z morderczym wzrokiem.
Chłopcy patrzyli na nas nie wiedząc o co chodzi.
-Powiedz!!!!!!!!-Krzyknęli. A ja nadal patrzyłam na nią morderczym wzrokiem.
-A więc Harrold Edward Styles- Zaśmiałam się cicho a Harry zabijał mnie wzrokiem. Meg dalej kontynuowała.- I Nathalie Cross spędzili wczoraj ze sobą razem czas i jak mniemam przekonali się do siebie i uważam razem z o to tu tymi zebranymi że mogą podać sobie rękę na zgodę.
Na to widowisko patrzyli wszyscy w raz z menagerami. Zerkałam raz na Harrego, a później na chłopaków i resztę. patrzyli nas oczekując jakiegoś ruchu. Chyba są normalni. Chyba mogę im zaufać. Podałam Harremu rękę i lekko się uśmiechnęłam. On trzymał moją rękę i po chwili puścił i mnie przytulił.bardzo się zdziwiłam
-Dziękuje i chciałem ci powiedzieć że ładnie wyglądasz.-Wyszeptał mi do ucha. Wszyscy zaczęli bić brawo i gwizdać.  A ja się zarumieniłam.
-Ale jak mnie wnerwisz to ci przywalę.-powiedziałam z uśmiechem
-Tak jest.-Zasalutował i wszyscy się zaśmiali.
-Koniec żartów.-Krzyknął z uśmiechem manager chłopaków.-jutro o godzinie 6;00, rozumiecie 6;00, rano- Zerkną na Harrego.- Wstawiacie się wszyscy na lotnisku.-Powiedział i poszedł ze Scooterem.
-No to my lecimy.-powiedzieli chłopcy.- Do jutra!
Podeszli i się pożegnali. My pojechaliśmy do Meg po jej walizkę, dzisiaj już śpi u mnie,żeby jutro nie tracić czasu. pożegnałyśmy się z jej mamą i pojechałyśmy do mnie i Justina. Spakowałam jeszcze moje ostanie rzeczy i przygotowałam rzeczy na jutro. Postawiłyśmy walizki przy drzwiach. Pogadałyśmy jeszcze i poszłyśmy spać.
***Rano***
o 3;00 rano obudził na budzik. Przykryłam głowę poduszką, ale po chwili wstała bo uświadomiłam sobie że się nie wyrobie. Poszłam do łazienki się umyć. umyłam włosy, później wysuszyłam. pomalowałam się i ubrałam krótkie spodenki i luźny t-shirt na ramiączka. Wyszłam z łazienki i od razu po mnie wbiegła Meg. Ja spakowałam Do plecak ipoda, słuchami, książkę i inne potrzebne mi rzeczy. O 4;00 zeszłyśmy na dół wraz z walizkami i postanowiłyśmy zjeść śniadanie. Justin siedział w salonie obżerając się kanapkami.
-Smacznego i Dzień dobry.-powiedziałyśmy razem i się zaśmiałyśmy.
Justin przybił sobie tylko face palma. Poszłam w raz z Meg do kuchni i zrobiłyśmy sobie tosty. po skończonym śniadaniu pomyłyśmy po sobie talerze. Popatrzyłam na  zegarek który wskazywał 5;20. Usłyszałam klakson. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam chłopaków w vanie.  zawołałam Meg i Justina. Wzięliśmy walizki poszliśmy z stronę auta. Przywitaliśmy się ze wszystkimi, prawie bo Harry spał.Czyli już wiem dlaczego wczoraj Paul tak na niego patrzył. dojechaliśmy na lotnisko. Tam czekały fanki, a pod wejściem menagerowie i ochrona. Odprawa poszła szybko. Dowiedziała się nawet jakie miasto jest pierwsze. New York. Byłam szczęśliwa zawsze chciałam tam lecieć.

________________________________________________________________________
Jak obiecałam dodaję rozdział :) Postaram się dodać następny jak najszybciej <3 Czekam na jakikolwiek KOMENTARZ :) KOMENTARZ = Szybciej rozdział !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Całuje ;33

niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 5

                                                                        Rozdział 5
-Nathalie czy na prawdę mnie tak nie lubisz.?
-Harry nie znamy się za długo, ale.... ale ty często mnie denerwujesz, no ale nie powiedziałam że cie nie lubię.
Zamilkł.
Leżałam i wpatrywałam się w gwiazdy. Wszystkie wspomnienia wróciły do mnie jak bumerang. Całe moje życie zawaliło się w jednym momencie. Jedna wiadomość przewróciła cały mój świat o 360'. Chciała bym powrócić  do czasu kiedy miałam 15 lat. Pochodzę z miasteczka Holmes Champels, miałam przyjaciela który był dla mnie najważniejszy.zielone oczy, brązowe włoski i te dołeczki. Leon. Mój przyjaciel, był dla mnie bardzo ważny. Zawsze był dla mnie wsparciem. Pamiętam ile razy uciekałam z nim z domu do naszego i tylko naszego domku na drzewie. Kiedy dowiedziałam sie od rodziców ze jestem adoptowana wszystko sie zawaliło, znienawidziłam ich. Znaczy kocham ich i wiem, ze zawsze będe, bo to w końcu oni mnie wychowali. Ale okłamywali. Przez całe 16 lat, rozumiecie całe 16 lat mnie okłamywali. Justin nie jest moim prawdziwym bratem, jest biologicznym dzieckiem Bieber'ów. Ja do 16 roku życia mialam tak na nazwisko ale teraz jestem Nathalie McCartney. Jus mieszka sam i jest wstanie utrzymywać nas obu, dlatego mieszkam z nim. Taka była nasza wspólna decyzja. Od zawsze byłam z nim zżyta. Kiedyś byłam grzeczna i milutka, taka potulna, ale życie nauczyło, że ludzie są fałszywi. nie jestem miła dla nowo poznanych, trudno zdobyć me zaufanie i miano przyjaciela, ale jak to sie stanie wted....
-Nathalie zbieramy sie jest po północy.- Moje przemyślenia przerwał lokowaty.
-Mopku nie chce mi się wracać, śpimy tu.- Zapiszczałam jak mała dziewczynka. Chłopak zaśmiał się i odpowiedział.
-WOW!! ,,Mopku'' widzę że juz milej, a co z motorem.- Pokazał szereg swych białych ząbków.
-O Jezu zapomniałam. to ja pójdę po niego i pojadę od razu do sklepu.
-Nie puszczę cię samej. Jadę z tobą.
-Martwisz się o mnie.?
-Yyyy... No nie po prostu....Nie zostanę tu sam.-Zaczął sie jąkać, a ja tylko się zaśmiałam.
Zostawiliśmy zapalone światła i poszliśmy w stronę motoru.
-Harry z racji tego że mamy jeden kask. Zakładaj.
-Ale dlaczego ja?-Zaczął marudzić
-Ponieważ jeżeli coś nie daj boże się stanie, nie chcę mieć cie na sumieniu.
-No własnie, jeżeli nie daj boże się coś stanie ja nie chcę żeby ci sie coś stało.Podeszłam do chłopaka i włożyłam mu kask na głowe, jeszcze tylko poprawiłam jego grzywkę i gotowe
-Ja tu decyduje.-Powiedziałam stanowczo.
Wsiedliśmy na motor i po 30 minutach byliśmy w supermarkecie. Ruszyłam w stronę ale jak. Sama. Bo do Hazzy zadzwonił telefon. wszytko po kolei wrzucałam do koszyk, jak coś to tam zostanie.Nagle poczułam na moich biodrach kogoś rece.
-Buuuuu!!!!- Kto s wydarł mi się do ucha.
Odwróciłam sie ujrzałam Harrego zwijającego się ze śmiechu na podłodze.
-Głupi jesteś .?! Mogłam tu na zawał paść.!!-Zaczęłam sie wydzierać.
Podeszłam do niego i usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam gilgotać .-
-Teraz jest ci do śmiechu..?!-Krzyknęłam, nadal go gilgocząc.
-Dzieci to nie jest miejsce na takie zabawy, Albo się uspokójcie albo będę zmuszony wyprosić was stąd.
Spoważnieliśmy natychmiastowo. Patrzyłam na buty tego kogoś i jechał wzrokiem coraz wyżej aż popatrzyłam na jego twarz. OCHRONA. Wstałam szybko i się otrzepałam.
-No właśnie dzieciaku to niej miejsce na takie zabawy.-Powiedziała tłumiąc śmiech w stronę Harrego.
Chłopak spuścił wzrok i przeprosił. Chwyciłam wózek i poszłam dalej. Harry szybko do mnie podbiegł.
-Dzieciaku tak .?!- Powiedział śmiejąc się i szturchnę mnie w bark.-Policzymy się jeszcze.
Szliśmy w stronę kas.
-Kto dzwonił do ciebie.
-Liam. Pytał znaczy darł się gdzie jesteśmy.
-Całkowicie o nich zapomniałam.
Kasjerka skasowała nasze zakupy.
-Należy się 40 funtów.
Wyciągnęłam portfel ,ale Harry mnie wyprzedził i zapłacił za zakupy. Wzięliśmy reklamówki i udaliśmy sie w stronę wyjścia. Wyciągnęłam pieniądze i chciałam mu oddać.
-Chyba zwariowałaś.
-Harry proszę weź.
Chłopak odsunął się dając mi znak że nie przyjmie pieniędzy. Podeszłam do niego po cichu i włożyłam pieniądze do jego tylnej kieszeni. Harry o kłótni kto założy kask w końcu uległ i mogliśmy w spokoju pojechać w stronę willi. Harry po drodze przytulał się do moich pleców, a gdy tylko wykładałam się na zakrętach przytulał jeszcze mocniej. Po dotarciu do domu postanowiliśmy zrobić kolacje. Tosty. Oczywiście nie obeszło się bez walki na jedzenie. Po skonsumowanej kolacji i posprzątaniu, postanowiliśmy iść spać
-To jak śpimy.?-Zapytałam.
-Ty na łóżku w sypialni a ja na materacu obok łózka.
-Jak chcesz.
W szafie był materac dmuchany bo kiedyś zostawiłam go tu po imprezie organizowanej prze ze mnie. Poszliśmy w stronę szafy i podałam chłopakowi materac i śpiwór.
-Harry jest mały problem nie ma ciepłej wody, więc się nie wykąpiemy.
Lokowany przytakną głową, przez co jego loki poleciały mu na twarz. Poprawił je zwinnie.  Poszliśmy w stronę sypialni chłopak przygotował sobie spanie a ja się położyłam. Kiedy Harry sie już położył. Zaczął się nie miłosiernie kręcić, wiercić i marudzić pod nosem. położyłam sobie poduszkę na głowę bo miałam tego serdecznie dość. po chwili szmery ustały a ja poczułam ze  łóżko się ugina.
-mogę wiedzieć co tu robisz?-Spytałam
-Nie zasnę na tym materacu.-Powiedział jak mały chłopczyk.
Prawie byłam w krainie snów kiedy usłyszałam ciche
-Dobranoc.-Poczułam że chłopak się podnosi i pocałował mnie w głowę później opadł na łóżko. Poczuła ciężar na mej talii. Mimowolnie się uśmiechnęłam, słyszałam nasze bicie serc i równo mierny oddech chłopaka. Po chwili ja też byłam w mojej własnej krainie Morfeusza.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej.:) Sorki że tak późno ;c Szkoła ;/... jutro będzie następny rozdział.!! < YEAAAHHH>!!!
To ja się nie rozpisuje <33 Zostawcie jakiś KOMENTARZ. !! No to co...no.... Do jutra ;33 .!!

czwartek, 24 października 2013

Rozdział 4

 Rozdział 4
Mama Meg się zgodziła, jedziemy na 2 miesiące w trasę. Jestem najszczęśliwsza na świecie. Siedzimy u beg w pokoju i pakujemy jej walizki. Dzisiaj idziemy już do mnie, jutro wybieramy się na zakupy i po jutrze lecimy !!!! Zostało nam 30 minut, ponieważ przyjadą po nas chłopaki i jedziemy do nie na grilla. Meg ubrała czarne rurki, luźny sweterek. Gdy Meg wyszła z łazienki, usłyszałyśmy dzwonek. Wzięłyśmy jej walizki i poszłyśmy na dół.
-Hej chłopcy, pojedziemy jeszcze do Nati, musi się przebrać, Okey.?-Spytała Meg
-Ja nie będę bawić się w szofera.-Powiedział Hazza patrząc na Nati.
-A ja nie będę jechać z tobą w jednym aucie.
Odwróciłam się na pięcie i weszłam do domu Meg. Wzięłam kluczyki od ścigacza i poszłam do garażu. Wyjechałam przed jej dom i zauważyłam że stoją jeszcze przy aucie. Zatrzymałam się i ściągnęłam kask.
-Meg, pożyczam motor, jadę do domu. Baw się dobrze !- Krzyknęłam i posłałam jej buziaka.
Odjechałam z piskiem opon do domu. Dojechałam po 30 min. Weszłam do domu i nikogo nie było. Poszłam do kuchni, wyjęłam sok z lodówki i wypiłam duszkiem. Pobiegłam na górę ubrać się w coś stosownego i jadę pojeździć po mieście. Ubrałam skórzane rurki i do tego białą bokserkę z czarnym napisem.
Chwyciłam kluczyki i wyszłam przed dom. Poczułam wibracje telefonu i odebrałam.
-Nati poczekaj chwilę!!- Usłyszałam krzyk mojej przyjaciółki
-Co chcesz!?
-A nie nic tęsknie! - Powiedziała i się rozłączyła. ,, AHA nie wiem o co chodzi ale ok .''
Zobaczyłam podjeżdżającego Jeepa pod dom.
-Już wiem.- Powiedziałam sama do siebie.
Z samochodu wyszedł We własnej osobie Harry Styles.
-Mogę wiedzieć co tu chcesz.
-Przyjechałem po ciebie. Ładnie wyglądasz.
-Po pierwsze nie podlizuj się. Po drugie jadę pojeździć po mieście.
-Przewieziesz mnie?
-Tylko nie piszcz.
-Nie sądzę że będziesz jechać tak żebym piszczał.
,,Zobaczymy''-Pomyślałam.
Dałam mu drugi kask i ruszyliśmy. Jechałam szybko tylko po to  żeby go wystraszyć i może też dla tego bo sprawia mi to przyjemność. Wyłożyłam się na zakręcie i już wiedziała gdzie pojadę. Ruszyłam w stronę plaży. Jest tam moje ulubione miejsce. Opuszczony dom. 
-Jesteśmy. Chcesz się przejechać.
Droga była przez bardzo długi kawałek prosa więc pomyślałam żeby spróbował. Pomachał ochoczo głową. Usiadłam za nim i dawałam mu wskazówki. Wpadłam na pewien pomysł. Stanęłam na siedzeniu i rozłożyłam ręce. Harry patrzył na mnie przerażony po woli zwalniał. Usiadłam z powrotem na siedzenie.
Harry stanął.
-Co robisz?
-Nie rób tak mogło ci się coś stać.
-Nie bój się o mnie.
Harry ruszył w stronę plaży. Poszłam za nim i usiadłam koło niego. Siedzieliśmy w ciszy, nagle Harry w stał i wyciągną ręce w moją stronę. chwyciłam je a on pociągną mnie ku górze.
-Co robisz wygodnie mi było.? - Powiedziałam z wyrzutem.
-Przejdźmy się.
Chwyciłam go za dłoń i pociągnęłam w stroną domu. Od dawna nikt tu nie mieszkał. Wybiłam okienko w drzwiach by móc się tu dostać, nie legalne ale realne.
-Gdzie ty idziesz.
Nic nie odpowiedziałam tylko szłam dalej. Podeszłam do drzwi i wsadziłam rękę przez okienko i otworzyłam zamek.
-To jest włamanie co ty wyprawiasz.? Nie wejdę tam.- Powiedział, a bardziej wykrzyczał.
-Czyżby wielki Harry Styles się czegoś bał?- Spytałam z ironią.
Mop patrzył na mnie z pod byka. Chyba chciał pokazać jak to on jest, nie, bo wszedł pierwszy i staną na środku holu i stal jak kołek z otwarta buzią.Nie dziwie mu się, tu było pięknie. W domu, a raczej w willi przeważał kolor biały, na środku były wielkie kręcone schody prowadzące na górę. Pociągnęłam go w stronę schodów. Na górze było wiele pokoi. Ale tylko jedne był moim ,,azylem'' Wielka sypialnia z wielki balkonem, chociaż można było by nazwać to tarasem. Mój towarzysz szedł za mną w ciszy, ciągle trzymałam go za rękę. Stanęłam przy barierce na ,,balkonie'' wtedy zerknęłam na nasze dłonie, idealnie do siebie pasowały. Harry chyba także patrzyła no to co ja. Zerknęłam na niego i czułam ze tone w tej zieleni. Nagle się ocknęłam i wyrwałam swoją dłoń i obie położyłam na barierce Milczeliśmy. popatrzyłam na widoki, piękne morze i słońce zachodzące za horyzontem. Sterczeliśmy tak, aż słońce całkowicie zaszło. Na niebie pojawiały się gwiazdy. Zawiał lekki wietrzyk, zadrżałam. Harry ściągną z siebie marynarkę i zarzucił mi na ramiona. Popatrzyłam na niego i lekko uniosłam swe wargi ku górze. zostawiłam Harrego samego i poszłam w stronę wejścia do środka. Podeszła do łóżka chwyciłam za koc i wróciłam na taras. Rozścieliłam go na ziemi i się położyłam. Wpatrywałam się w gwiazdy. Poczułam że Harry kładzie się koło mnie.
- Natalie...
__________________________________________________________________
Miśki, PRZEPRASZAM naprawdę. miałam poważne problemy..  ;c
Teraz postaram się już wszystko ustatkować. wybaczcie <3

wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział 3




Rozdział 3

,,Mam zdolnego brata'' Pomyślałam, gdy Jus śpiewał już którąś piosenkę z kolei.
-No i jak wam się podoba, dziewczęta .?- Zapytał gdy wyszedł z pomieszczenia w którym śpiewał.
-To było Zaje...-Nie dokończyłam bo do sali wszedł manager Justina-...fajne-dokończyłam.
-Podbijesz świat braciszku.-Dopowiedziałam jeszcze- Znowu.- Dodałam i się zaśmiałam pod nosem.
-Justin, pogadamy.?-Zapytał w końcu Scooter.
-Porozmawiajmy przy nich, przed nimi się dowiedzą, przed tymi dziewuchami nic się nie ukryje.
-No dobrze-powiedział uśmiechając się.-Mam dla ciebie propozycje.
-Mam nadzieje że ciekawa i korzystna.-Powiedział Justin, przy czym się zaśmiał.
-Wiesz, za kilka dni jedziemy w trasę- Powiedział, a mi uśmiech zszedł z twarzy.
-Będzie on trwała 2 miesiące, mam nadzieję, że dziewczyny zaszczycą nas swoja obecnością- powiedział a my pisnęłyśmy z radości i przytuliłyśmy managera mojego Jusa.
-Proszę kontynuuj Scooter.- Powiedziała i popatrzyłam na niego.
-No tak, przejdźmy do sedna sprawy.-zaczerpną powietrza- Pewien zespół także ma trasę w tych samym terminie, no i z ich managerem ustaliśmy, żebyście razem jechali, a koncerty macie w tych samych miastach, tyle że raz ty występujesz pierwszy, raz oni i  tak na zmianę. Co ty na to?
-Spoko, to może być niezła przygoda, mam nadzieją że to równi goście.?
-A to akurat niespodzianka, jutro o godzinie 16 macie spotkanie tu w studio.
- Spoko.
Przyglądałyśmy się wymianie tej wymianie zdań.
-Meg, słyszałaś ?? 2 miesiące w trasie. Yeahh!!!!!!!
-Jezu Nati, ale jestem szczęśliwa mam nadzieję że moi rodzice się zgodzą.- Powiedziała Meg.
-Nie martw się, pojedziemy tam dzisiaj.- Pocieszyłam ją.
-Scooter, a mam pytanie kiedy jest ta trasa.?-Spytałam i oczekiwałam na odpowiedź.
-Po jutrze, panienko.-odpowiedział i się zaśmiał, myślałam że go zabiję. Już miałam coś powiedzieć ,ale Meg chyba zobaczyła grymas na mej twarzy i się odezwała.
-Chodź, pojedziemy do mnie.
-Okej chodź.- Powiedziała i pociągnęłam ja za rękę i wybiegłyśmy na korytarz śmiejąc się.
BUM!!!
-Moja głowa.-Wyjęczałam
-Auuuuu...-Usłyszałam jęk i popatrzyłam kto to.
-Znowu ty .??-Powiedziałam z niechęcią.
Zobaczyłam że reszta jego zespołu, nie może wytrzymać ze śmiechu, a w tym tak że Meg.
-To chyba przeznaczenie Harry.- Odezwał się ten pasiasty.
-Nie denerwuj mnie. To takie śmieszne głowa mi pęka. Meg idziemy stąd, zaraz zacznie padać.- Powiedziałam oczekując jakiejś reakcji z jej strony ale nic.- Nooooo choooodźźźźźź.-Wyjęczałam
-Nerwowa dzisiaj jesteś- Usłyszałam i popatrzyłam na lokowatego.
Podeszłam do niego i już chciałam cos powiedzieć, ale Meg (znowu) zareagowała w odpowiednim momencie.
-Masz racje Nati idziemy.- Powiedziała i pociągnęłam mnie za rękę.
-Pa chłopaki.- Powiedziała, odwróciła się i razem udałyśmy się w stronę wyjścia.
Szłyśmy ulicą i się śmiałyśmy. Spóźniłyśmy się na autobus i musiałyśmy iść na pieszo.
Do domu mojej przyjaciółki miałyśmy jeszcze jakieś 40 min. To dość daleko.
-Czułaś?-Spytałam mojej towarzyszki.
-Ty też?-Odpowiedziała mi pytaniem
-Biegniemy!!!-Krzyknęłam i zaczęłyśmy biec.
Biegniemy i biegniemy, czuje że zaraz wypluje płuca. Meg raptownie się zatrzymała. Ja zaraz po niej, deszcz nie przestawał padać to jakieś naderwanie chmury. PO 10 min. złapałyśmy oddechy.
-Nathalie, deszcz i tak nie przestanie, do domu mamy jeszcze daleko, więc po co biec.-Powiedziała i dziwnie poruszyła brwiami. Przechodziłyśmy właśnie kolo parku, zapatrzyłam się na zakochaną parę całującą się w deszczu, on klęczał a ona stała i się całowali. Chyba oświadczyny. Moje marzenie, wyglądają na szczęśliwych .Nagle poczuła że jestem cała mokra popatrzyłam na Meg i widziałam że tak sie wkurzyła i jest czerwona że zaraz wyschnie z tej złości.
-Pojebało was, nie widzicie kałuży, chyba trudno jej nie zauważyć!!!!!!- Wykrzyczałam i szłam w stronę auta, które nas ochlapało.Ktoś ze strony pasażera otwierał okno.
-Jprd znowu ty !!!???-Wykrzyczałam, lecz już chciało mi sie  śmiać dy spojrzałam na kierowce
-wiesz to jakieś przeznaczenie chyba.-Powiedział Harry
-Wisisz mi przysługę-Wykrzyczał szybko spojrzałam na niego z mina typu WTF?
-chodzi oto że to juz 3 raz spotkaliśmy się przypadkowo.
Zobaczyłam jak Meg stoi i trzęsie się z zimna, nagle usłyszałam że drzwi od auta się otwierają i Niall poszedł w stronę mojej przyjaciółki i otula ją bluzą.
-Może was podwieźć co.?-Spytał Loui. Tak Louis, zapamiętałam jego imię!! YEAH!!!
-Zapytam Meg.
-Megi mam pytanko może nas podwiozą co .?
-No zresztą i tak mamy jeszcze daleko, to czemu nie.
-Zapraszam dziewczęta.-Powiedział Zayn otwierając drzwi, puścił mi oczko a ja cmoknęłam go w polik.
Meg mówiła Harremu jak jechać, a ja patrzyłam na lusterko w aucie w którym odbijał się Harry, nagle spotkaliśmy sie wzrokiem popatrzał na mnie smutny, jego kącik delikatnie uniósł się ku górze mój tak że. Zauważyłam, że jest zdenerwowany, smutny, bo zaciska dziwnie ręce na kierownicy i ma dziwna minę.?? Ale czym? Z transu wyrwała mnie Meg.
-Nathalie, powiedz mi co dzisiaj robimy.?
-Hmm... No jedziemy do ciebie, jak wszystko wypali to po godzinie jesteśmy wolne.
-To może wpadniecie do nas na grilla co ?- Spytał Liam? chyba Liam.
-I mam spędzić czas z tym nabufałym mopem.?-Spytałam ironicznie.
-Nie musicie sie do siebie odzywac ja się nim zajmę-Powiedział Louis
-no okej to o której godzinie sie widzimy ?- Spytała Meg
-Przyjedziemy za dwie godziny pod ten adres, pod który was zawieziemy.-Powiedział Niall
-Wow tleniony to twój pierwszy dobry pomysł.-Powiedział Harry i wszyscy wybuchli śmiechem.
-Jesteśmy na miejscu.-Powiedział pasiasty
***Oczami  Meg***
-To za dwie godziny tak.?-Spytałam
-Dlaczego ty jesteś miła a ona nie ?-Spytał loczek
-hehehe... Nie wiem ona jest ta zła ja jestem ta dobra, ale jak sie ja lepiej pozna i ona się przekona do ciebie. To jest miła i wgl inna.\
\-Jasne w niebie.-Mrukną loczek.
Chłopcy który dzisiaj jest-Spytałam
-Noooo.... 03 lipca A co .?-Zapytał Harry
-O jeju nic jeszcze tylko 13 dni.
-ale do czego?
-Nie ważne. Do później cmoknęłam Niall'a w policzek a reszcie pomachałam i wyszłam z auta.
Weszłam do domu i zobaczyłam że Nati siedzi przy kuchennej wysepce razem z moją mamą.
- Cześć moja druga córeczko.-Powiedziała moja mama i podeszła do mnie i ucałowała.
Maja mama traktowała Nathalie jak swoja własną córkę.
-Mamo przyszłyśmy tu w ważnej sprawie.
-Słucham cie Meg.
-No bo Justin.....-powiedziałam przedłużając.
-O Jezu Meg. Bo chodzi o to że mój brat jedzie w trasę na 2 miesiące, no i ja tez jadę i czy Megi mogła by jechać z nami. Będzie ochrana dla nas.
-No nie wiem...
-Niech sie pani zgodzi. Proszę ona jest dla mnie jak siostra nie przeżyje bez niej 2 miesięcy, a tym bardziej nie pozwolę by coś się jej stało.
-Myślę że....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jest i trzeci !! Jutro lub dzisiaj będzie 4 ;))
Jestem w Niemczech na kilka dni. Masakra 7 h w aucie.
Idę własnie z siostrą się przejść ;)) to do później ;33

środa, 17 lipca 2013

Rozdział 2

Rozdział 2
-Nati wstawaj !!!- Obudził mnie krzyk mojego brata.
-Nathalie Cross!!! Liczę do trzech i masz wstać, jak nie szklanka wody cię zmoczy.- Powiedział, lecz jakoś się tym nie przejmowałam. Nagle poczułam, że jestem cała mokra.
-Ostrzegałem!- Powiedział stając w drzwiach, opierając się o futrynę drzwi.
Zerwałam się szybko z łóżka i pobiegłam do łazienki. Napełniłam miskę wodą i wybiegłam z łazienki. 
Justin jak tylko mnie zobaczył zaczął biec. Dogoniłam go na schodach i wylałam na niego całą zawartość miski.
-NIGDY.WIĘCEJ.TEGO.NIE.RÓB.!!!-Wykrzyczałam podkreślając każde słowo.
Ruszyłam w stronę mojego pokoju. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam ubrania, które ubiorę do studia.
Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Justin i Meg siedzieli przy wysepce.
-Hej mała!!!- Krzyknęła Meg i podbiegła do mnie dać buziaka  w policzek. Była ładnie ubrana.
  Moja przyjaciółka wróciła na swojej miejsce i kończyła jeść, swoją porcje płatek z mlekiem.
-Meg, czy mój dom wygląda ci na jadalnie.?- powiedziałam z poważną miną.
-Naprawdę chcesz usłyszeć moją odpowiedź.?
-Wiesz, chyba ją znam- Powiedziałam i wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Z czego się śmiejecie małolaty- Powiedział Jus, wchodząc do kuchni.
-Ja ci zaraz pokaże panie JESTEMSŁAWNYCZYLIDOROSŁY.-Powiedziałam.
-Drogie panie, jedziemy do studia. Gotowe .?- Spytał Justin.
-Tak, milordzie możemy wychodzić.- Powiedziałam i zaczęliśmy się śmieć.
Sprawdziłam czy mam telefon w kieszeni i klucze od domu. Poszliśmy we trójkę do Jeep'a,
szofer już na nas czekał. Jazda do centrum zajęła nam 30 min.  Weszliśmy do studia z
ochroną tylnym wejściem.
-Ja idę jeszcze do menadżera, musimy załatwić kilka spraw związanych z koncertem.
A wy idźcie do Sali nr 33.- Powiedział i ruszył z ochroną w drugą stronę.
-Chodź mała dopuki pamietam nr.-Powiedziała Meg i pociągnęła mnie na górę.
-20-Powiedziałam
-21-Powiedziała Meg
-22-Powiedziałam
Szłyśmy tak mówiąc po kolei liczby. Kiedy miałam powiedzieć 29. Poczułam mocne
uderzenie i ciemność przed oczami.
-Budzi się.-Usłyszałam jakiś męski głos
-Wszystko twoja wina imbecylu.-Usłyszałam głos Meg i mimowolnie się uśmiechnęłam.
Powoli chciałam podnieść moje ciężkie powieki.
-Budzi się, budzi się. - Usłyszałam pisk Meg.
-Moja głowa.- Powiedziałam zachrypniętym głosem i usłyszałam czyiś  śmiech.
Rozejrzałam się po całym pomieszczeniu i zobaczyłam, jakiegoś ciemnego bruneta z burzą
loków na głowie i dołeczkami na twarzy, spowodowanymi jago śmiechem. Spotkałam się
z nim wzrokiem i utonęłam w jego zielonych oczach. Po chwili się ocknęłam.
-Mogę wiedzieć z czego się śmiejesz chłopcze z mopem na głowie.
Gdy tylko wypowiedziałam te słowa usłyszałam śmiech, rozlegający się po całej sali.
Popatrzałam na zielonookiego i widziałam zakłopotanie w jego oczach.
-A co śmieć mi się zabronisz mała.- Gdy usłyszałam jego słowa coś mną drgnęło
i gwałtownie wstałam i chwyciłam za jego marynarkę i podniosłam go do góry.
-Jeszcze raz, powtarzam jeszcze raz powiesz do mnie  mała, a przyrzekam ci że już nikt cie nie
zobaczy na tym pojebanym świecie i żadna faneczka i już cię nie usłyszy.
- Oooo... Tu jeste...Co ty Nathalie robisz.- Justin powiedział i podbiegł i odciągną mnie
od lokowatego.
- Hej Jus, co tu robisz.?- Podszedł do jusa jakiś blondyn i się z nim przywitał.
Cały czas patrzyłam na tego chłopaka morderczym wzrokiem i widziałam strach
w jego oczach.
-Mam nagrania i zaprosiłem dziewczyny by posłuchała piosenek
-A w ogóle to jest moja siostrzyczka Nathalie- Powiedział wskazując na mnie- i jej przyjaciółka Meg.- Wskazał na dziewczynę obok mnie.
Właśnie gdzie jest Meg, rozglądnęłam się po pomieszczeniu i zobaczyłam jak siedzi na fotelu
i w paczona jest w blondyna.
-Hej- powiedział do mnie jakiś brunet.-Jestem Liam.
-Hej.- Odpowiedziałam, a on tak po prosu podszedł i mnie przytulił, odwzajemniłam krótki
uścisk. To samo zrobił z Meg
-Ja jestem Louis- powiedział do mnie także brunet tylko miał dłuższe włosy.
On też podszedł i mnie przytulił. ,, Najwidoczniej witają się tak z każdym.''- Pomyślałam.
-A ja jestem Niall.-Powiedział chłopak z kanapka w ręku i mnie przytulił.
-ja jestem Zayn. - Podszedł i mnie przytulił.
-Przystojny jesteś.- Powiedziałam do niego o on podziękował uśmiechem
-A ja jestem...
-Tak wiem zadufały chłopiec z lokami na łbie.- Powiedziałam, a reszta wybuchła śmiechem
- Nie Harry, ale ty to ta wiesz,, zgrywam buntowniczkę, a w nocy śpię z misiem.'' - Powiedział
z głupim uśmiechem ja tylko zobaczyłam jak Jus i Meg kręcą głową na nie.
Podeszłam do niego i powiedziałam
-Uważaj sobie na te twoje odzywki, bo ja nikogo nie udaje.- Podeszłam do niego jeszcze
bliżej i z otwartej ręki uderzyłam go w twarz. Wszyscy mnie odciągnęli a ten Harry stał z głupim uśmiechem na tym ryju.
- Jak tak wczoraj przyjebałaś Karen, to laska jesteś ziom.- Powiedział Justin i przybił mi pionę.
-Ostra jesteś.- Powiedział Harry i usiadł na fotelu.- Lubię takie.
Już zerwałam się żeby znowu mu przywalić, ale chłopaki mnie powstrzymali.
-Ty często zadajesz się w bójki.- Spytał raczej... Liam
-Tsaa... Chłopcze w szkole to już 38 raz w tym miesiącu, podkreślam MIESIĄCU, a jest dopiero 23 czerwca. A poza szkołą w tym miesiącu to chyba... 17-ty raz- Powiedziała Meg a ja popatrzyłam na chłopaków mieli oni szeroko otwarte buzie i oczy.
-No dziewczyno jesteś ziom, już cie lubię.- ockną się Louis i przybiłam z nim sztamę.
Później z każdym po kolei. Oczywiście ten z lokami siedział jak wryty na fotelu.
-Dobra laski idziemy musimy dzisiaj nagrać chociaż kilka piosenek.
-Na razie chłopaki.- Pomachaliśmy wszystkim po kolei.
Meg z tym blondaskiem patrzyli na siebie i rumienili się.
-Ej czekajcie- Wydarł się Louis.- Robimy dzisiaj imprezę może wpadniecie.
-Justin co ty na to ? A ty Meg ? - Spytałam
-Jestem za !- Powiedzieli prawie że równo.
-No to nie mam innego wybory.
-Nati !! podaj mi nr telefonu napisze ci adres i godzinę.- Powiedział Zayn
Podłam mu nr, puściłam mu oczko, po czym odwróciłam się na pięcie i poszłam z Meg i Jusem do sali nr 33.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAM !!!!
Długo nie dodawałam rozdziałów, lecz mój tata miał kontrole w szpitalu w Niemczech (Miał wypadek) i pojechaliśmy całą rodzinką. Następny rozdział pojawi się.... do poniedziałku na pewno.
Jeszcze raz PRZEPRASZAM i do następnego ;** 
    Całusy                                                              A.S




Czytacie ?? Komentujecie!!
1 Komentarz = 1 Mocny kopniak w dupę !!


niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 1

Rozdział 1.
Codziennie rano budzę się z myślą ze to wszystko to jakiś głupi sen, lecz gdy tylko otwieram oczy muszę godzić się z drastyczną rzeczywistością. Dzisiaj było podobnie. Rano obudził mnie dźwięk mojego cholernego budzika. Wyłączyłam go i zamknęłam oczy, lecz wiedziałam że muszę się szykować. 
Zwlekłam się z łóżka i odsłoniłam zasłony, promienie z zewnątrz od razu mnie poraziły. Idąc do łazienki stanęłam przy szafie wyciągając przy tym ubrania na dzisiaj. W łazience rozczesałam włosy i się ubrałam. Do torby spakowałam zeszyty na dzisiejsze lekcje i wyszłam z pokoju ruszając na dół do kuchni. Przygotowałam sobie płatki z mlekiem. Jedząc śniadanie, dostałam SMSa 
-Na pewno od Meg.- Pomyślałam. Zerknęłam na wyświetlacz białego iPhone'a, no i oczywiście moja intuicja mnie nie zawiodła. Skupiłam się na czytaniu.
-,,Mała już wychodzę będę za 10 min''
Gdy tylko przeczytałam dokończyłam szybko śniadanie i odłożyłam miseczkę do zlewu. Pobiegłam szybko na górę do łazienki i szybko umyłam zęby. Będąc już na schodach, cofnęłam się do pokoju po mojego longboard'a. Zbiegając po schodach wpadłam na Jusa.
-Hej braciszku, przepraszam śpieszę się do szkoły.-Powiedziałam i w biegu cmoknęłam go w polik.
Wybiegłam z domu i zobaczyłam że Meg już jedzie więc szybko wybiegłam na ulice i wskoczyłam na deskę.
-Hej dupo.-Krzyknęłam do niej gdy jechała koło mnie. 
Zbliżyliśmy się do siebie i cmoknęłyśmy się w policzek. 
W szkole byłyśmy po 15 min. Deski zostawiłyśmy u woźnego i ruszyłyśmy w stronę szafek. Zostawiłyśmy zeszyty i więzłyśmy tylko zeszyt od geografii i udałyśmy się w stronę sali.  Śmiałyśmy się z Meg, lecz nagle poczułam wstrząs.
-Kuurwaa mać. Uważaj jak chodzisz.-Krzyknęłam, tym samym zwracając na nas uwagę innych.
-To samo powinno się tyczyć ciebie, niechciana sieroto.- Odezwała się *Karen. 
Słysząc te słowa, poczułam że gotuje się od środka.
-Coś ty powiedziała ?
-To co słyszałaś!
-Odwołaj to szmato.
-Bo co mi zrobisz.?? Myślisz że jesteś kimś, mając sławnego braciszka. - Powiedziała- I to jeszcze nie prawdziwego.-Dodała z głupim uśmieszkiem. Ja poczułam że w oczach mam łzy, lecz opamiętałam się.
U jej boku stała *Moni i co jej słowo mówiła ,,No właśnie''. Bardzo mnie to irytowało.
-Masz 3 sekundy na odwołanie tego.-Powiedziałam
-Chyba śnisz maleńka .
Po tych słowach wypowiedzianych z jej ust, coś we mnie pękło i z ''dziwki'' walnęłam jej w ten krzywy ryj.
-Uważaj MALEŃKA bo ci tapeta odpada.-Powiedziałam i się odwróciłam, lecz ktoś pociągną mnie za ramie. Odwróciłam się i zauważyłam naszą nauczycielkę od geografii najgorsza wiedźma w szkole.
-Panno Cross. Co to miało znaczyć.- Popatrzałam na nią, a później z jej plecy , stała tam Karen i płakała.
Jak spotkaliśmy się wzrokiem. Wybiegła ze szkoły krzycząc ,, Pożałujesz tego''. Słysząc to od razu mimowolnie się uśmiechnęłam.
-...Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- Wydarła się Pani Wilthon.
-Nie.- Odpowiedziałam już wkurzona tym całym widowiskiem.
-Do dyrektora, ale to migiem.-Krzyknęła, a ja odwróciłam się na pięcie i wolnym krokiem, nucąc sobie piosenkę i podskakując udałam się do gabinetu.
,,Puk,Puk'' Zapłukałam  i usłyszałam ciche ,, Proszę''
Weszłam do środka, gdzie przy biurku siedział pan Raymond.
-Co cie tu sprowadza Nati.?-Spytał spokojnie.
-Przysłała mnie to pani Wilthon, bo Karen powiedziała do mnie że jestem niechcianą sieroto. Te słowa strasznie mnie wkurzyły i później jeszcze mnie powyzywała, aż przywaliłam jej w twarz z otwartej ręki.
-Panno Cross, który już to raz ktoś cię podpuścił?
-No nie wiem, ale trochę tego było, no nie?- Powiedziałam z uśmieszkiem.
-To nie jest śmieszne. Nie mogę o tym znowu zapomnieć. Prace społeczne.
-Ale...Ale jak to? Co będę musiała robić.
-Zbliża się 70 rocznica powstania naszej szkoły, no i będzie wielka impreza. Będziesz musiała stać za sceną przy bufecie.
-Ale ja się nie zgadzam... No prooszzęęęę..
-NIE!! Sytuacji tego typu było a wiele. wolisz to czy zbieranie śmieci na terenie całej szkoły.
-Dobra, Dobra... To kiedy? Gdzie ? I Jak?
-W tą sobotę, o godzinie 12 w południe, na dziedzińcu naszej szkoły, Normalnie. Odpowiedziałem na wszystkie zadane pytania.
-To ja już pójdę. Do widzenia.
-Ahhh... Nathalie twój brat już po ciebie jedzie chyba nie wytrzymasz już dużej w szkole co .?? 
-No prawda.To dziękuje i do widzenia.
-Do widzenia dziecko.
Po tych słowach opuściłam gabinet, po czym podeszłam do ściany i waliłam w nią głową.
-Mała, aż tak źle?-Usłyszałam głos za mną.
-Tak.
Opowiedziała mu całą historię. Od A do Z.
-Dobrze zrobiłaś. Piąsia.
Przybiłam mu pionę i go przytuliłam.
-Juuuuusss. Braciszku. Zwolnisz też Meg.
-Pewnie.
Zaprowadziłam go pod sale gdy tylko zapukała i wszedł do sali. Usłyszałam dziki pisk. Przybiłam Face palma. I po chwili zobaczyłam, jak Meg i Justin wychodzą z klasy.
-I jak tam?-Spytała Meg.
-Ej dobra dobra. Opowiesz jej w aucie. - Pchnął nas mój braciszek
Gdy byłyśmy już przy drzwiach, coś mi się przypomniało.
-Meg !!! Deski!!-Krzyknęłam
Dziewczyna podskoczyła, lecz po chwili biegłyśmy w stronę schowka woźnego, ciągle się śmiejąc.
Wskoczyłyśmy na longboard'a i jechałyśmy przez szkołę, a później przez dziedziniec i parking.
Stanęłyśmy przy jego aucie. zapakowałyśmy się do środka i ruszyliśmy w stronę domu.
Włączyłam radio i pod głosiłam na fula. Śpiewaliśmy we trójkę i dobrze się bawiliśmy. Stanęliśmy na podjeździe i wyskoczyłyśmy z auta, biegnąc w stronę domu. Justin tylko powiedział ,, Oj dzieci, dzieci''.
Biegłyśmy do domu popychając się i śmiejąc. Wpadłyśmy na drzwi, a ja je otworzyłam i nagle runęłyśmy na ziemię. Usiadłyśmy w kuchni i czekaliśmy na Jusa.
-Może zamówimy pizze. Powiedział wchodząc do kuchni.
-Mam lepszy pomysł może zamówmy pizze.
-Wasze pomysły są do bani może po prostu zamówmy pizze.- Powiedziała Meg
-Mam najlepsze rozwiązanie zamówmy pizze.-Powiedział poważnie Jus.
Po chwili wybuchnęliśmy nie opanowanym śmiechem. Justin zamówił pizze, a my czekałyśmy i rozmawiałyśmy w kuchni.
-Dziewczyny mam propozycje. Jutro zamiast iść do szkoły pojedziecie ze mną do studia jako pierwsze przesłuchacie piosenki na nowy krążek. Co wy na to.?
wymieniłyśmy z Meg porozumiewawcze spojrzenie i rzuciłyśmy się na mojego brata.
Po 30 min, Przyjechała pizza. Rozsiedliśmy się w salonie i jedliśmy pizze, słuchając przy tym muzyki.
Po skończonym posiłku, poszłyśmy z Meg do mnie do pokoju i z powodu strasznej nudy, poszłyśmy do naszego, znaczy mojego i Justina własnego studia i tam nagrałyśmy kilka coverów. Ja grałam na perkusji, Meg na gitarze i oby dwie śpiewałyśmy. Po godzinie 20, Meg poszła do siebie. Oczywiście wybłagałyśmy Justina by ją odwiózł. Zgodził się .
Ja poszłam na górę i wzięłam pidżamę pod pachę i poszłam do łazienki wykąpać się.
Gdy wyszłam z wanny, dokładnie wytarłam się ręcznikiem i ubrałam się w pidżamę. zmyłam mój delikatny makijaż i rozczesałam włosy. Udałam się do mojego pokoju i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na tt i sprawdziłam dzisiejsze newsy. Oczywiście dodałam twetta. ,, Kolejny raz na dywaniku. Czekaja mnie pace społeczne. ;c Help me !! Xx''. Zamknęłam laptopa i położyłam się na poduszce, przykrywając się przy tym szczelnie kołdrą. Nuciłam sobie piosenkę i nawet nie zauważyłam, jak odpłynęłam w krainę Morfeusza....

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej miśki !! xoxo 
Przepraszam, że rozdział dodany tak późno, ale nie było dostępu do neta.
Mam nadzieje, że wam się podoba. Mnie osobiście nie za bardzo. Trochę krótki.

*Karen i Moni- Dwie plastikowe lale,  które uważają się za najważniejsze w tej szkole.

PROSZĘ KOMENTUJCIE !!!!
                                                               Dom Justina i Nathalie